czwartek, 26 lutego 2015

Rozdział 3 "To tylko zły sen"

Migające światło latarni na ulicy doprowadzało mnie do białej gorączki. Wstałam z łóżka, ubrałam milusie kapcie i podeszłam do okna. Przez firanę dostrzegłam jakiś cień. Postać. Zamrugałam parę razy i spojrzałam jeszcze raz w to samo miejsce tym razem już nie przez firanę. Nic tam nie było. Pusto. Pewnie mi się coś uroiło. Wróciłam do łóżka, przekręciłam się na prawy bok i o wszystkim zapomniałam. Zasnęłam.

*Sen...*

Biegnę przed siebie. Uciekam. Nie wiem dokąd. Coś mnie goni. Jestem przerażona. Pędzę ile sił w nogach. Powtarzam sobie jedno: Muszę Uciekać. Szybko. Coś się na mnie rzuca. Nie mam pojęcia co. Krzyczę. Wołam o pomoc. Nic. Nie ma już ratunku...

Budzę się z krzykiem i zalana potem. Usiadłam na łóżku.
-Córuś co się stało?-podbiegła do mnie rodzicielka.
-Miałam jakiś koszmar.-poprawiłam włosy.
-Biedactwo.-przytuliła mnie. Może masz ochotę napić się kakao?-uśmiechnęła się ciepło.
-Kakao? Przecież wiesz,że je uwielbiam.-uśmiechnęłam się.
-Wiem o tym.-zmierzwiła mi włosy i zaśmiała się. Ubierz szlafrok i zejdź do kuchni.-puściła oczko i wyszła z pokoju.
Zwlokłam się z łóżka i spojrzałam przez okno. Znowu dostrzegłam tam jakiś cień. Wystraszyłam się. Ubrałam szybko szlafrok i zbiegłam na dół. Usiadłam przy stoliku.
-Wszystko w porządku?-zapytała podając mi kubek.
-Nie wiem.-położyłam go na stół.
-Co się dzieje, kochanie?-przysunęła swoje krzesło bliżej mnie.
-Boję się.-ogrzałam ręce o kubek.
-Przecież nie masz czego.-uśmiechnęła się i położyła mi rękę na plecach.
-Wiem,ale mam jakieś dziwne przeczucia.-uniosłam kubek i upiłam łyk ciepłe cieczy.
Coś zaczęło stukać o parapet. Odłożyłam kubek i spojrzałam na mamę.
-Mamo...-przysunęłam się do niej.
-Spokojnie, to tylko gałąź.-pogłaskała mnie po głowie i napiła się ze swojego kubka.
Zamyśliłam się.
-Zauważyłaś może ostatnio coś dziwnego?
-Dziwnego? To znaczy?-spojrzała na mnie.
Uciekłam wzrokiem. Pewnie moja własna matka uważa,że zwariowałam, ale ja coś naprawdę przeczuwam.
-Sama nie wiem...-westchnęłam.
Nie powiem jej,że widziałam jakiś cień, a potem auto. Jutro od razu zabrałaby mnie do psychiatry. Mama wstała z krzesła i odniosła kubek do zmywarki.
-Obok nas wprowadzili się nowi sąsiedzi.-włączyła urządzenie.
-Co? Jak to? Kiedy!-poprawiłam się niespokojnie na krześle.
-Przepraszam, jeszcze się nie wprowadzili.-usiadła z powrotem.
-Chcieli dom Hurbsów?! Będą tam mieszkać?!-byłam zdziwiona.
Kto normalny i o zdrowych zmysłach chciałby tam mieszkać.
-Uspokój się to tylko plotki.-pokręciła oczami.
-Ale mamo!-nie chciałam dać za wygraną.
-Okej Roxanne idź już spać-pocałowała mnie w głowę.
-Jasne już idę.-mruknęłam i podniosłam się z krzesła.
-Zajrzę do ciebie za chwilę!-rzuciła mama, gdy wchodziłam po schodach.
           Wskoczyłam do łóżka i zastanawiałam się nad domem Hurbsów. Mama oczywiście nie wierzy, ale ja tak. Przecież sama widziałam jak policja wynosi zwłoki z tego domu. Pan Hurbs zabił tam swoją żoną i dzieci! O tej aferze mówiona chyba na całym świecie! Wątpię, że nowi sąsiedzi o tym nie słyszeli. Chyba, że też są jakimś psychopatami. Nie żebym wierzyła, ale w tym domu krążą duchy. Sama czasami, gdy przechodzę obok słyszę tam dziwne hałasy, ale może to tylko wiatr albo jakieś dzieciaki się tam bawią. Kiedy akcja z zamordowaniem ucichła, po tygodniu znaleźli tam ciało samego pana Hurbsa, który popełnił samobójstwo wieszając się w piwnicy. Wzdrygnęłam się. Czasami mieszkanie w tej okolicy sprawia, że mam ochotę wyjechać stąd jak najdalej...

______________________________________________

Hejka! :)
Co tam u Was? Ja mam niestety szkołę -_- Uwierzycie, że ona wysysa życie!! Ehh...
Otóż jest nowy rozdział ^^. Jak się podobał? Moim zdaniem nie wyszedł najgorzej ^^ (a to już coś jeśli uznaję, że rozdział przeze mnie napisany jest dobry :P) Poprzedni był króciutki :/ ale to początek historii i tak bywa :/. Ale w 5 rozdziale akcja się rozkręci :D przynajmniej tak myślę ;).
Do zobaczenia :*.

piątek, 20 lutego 2015

Rozdział 2 "Zabawna lekcja chemii"

Tak jak zawsze szłam do szkoły. Tylko tym razem coś mi nie pasowało. Krok w krok jechało za mną czarne auto. Nie wiem co to za marka...było jakieś dziwne. Wszystko jest dziwne. Westchnęłam i pogłośniłam muzykę w iPhonie. Kątem oka spoglądałam na ten samochód. Miało zaciemnione wszystkie szyby. Nie było widać kto siedzi za kierownicą. Byłam lekko przestraszona, ale starałam się tego nie okazywać. Kto wie, co czai się w środku. Zatracona w słowa ulubionej piosenki szłam przed siebie.
          Pod szkołą wyjęłam słuchawki z uszu i spojrzałam za siebie. Czarnego auta już za mną nie było. Odetchnęłam z ulgą. Mam jakieś paranoje. Szybkim krokiem ruszyłam pod salę z chemii. Dziś mamy robić eksperymenty! Może ktoś w końcu puści tą szkołę z dymem...Uśmiechnęłam się do siebie. Kiedy zadzwonił dzwonek każdy zajął swoje miejsce i zaczynał przygotowywać się do lekcji. Nauczycielka rozdała każdej parze odpowiednie naczynia i składniki. Moja koleżanka z pary przyszła spóźniona, ale odetchnęłam z ulgą,że w ogóle przyszła. Uśmiechnęłam się do niej, a ona zrzuciła z siebie kurtkę i odwzajemniła gest.
-To co dzisiaj robimy?-usiadła obok mnie.
-Mam zamiar puścić tą szkołę z tym.-zaśmiałam się.
-Też chcę!-zawołała i wzięła łyżkę jakiegoś proszku.
Zostawiłam jej szczerze mówiąc wolną rękę, ale nie trwało to długo. Świetnie się bawiłyśmy. Dosypywałyśmy wszystkiego po trochu, ale nie było efektów wybuchu, a szkoda tak na to liczyłam. Nagle poczułam siarkę. Coś się pali. Spojrzałam za siebie. Koledzy z klasy wzniecili pożar! Uśmiechnęłam się i szturchnęłam Ninę łokciem.
-Co jest?-nie spojrzała na mnie.
-Odwróć się.
Wykonała moje polecenie i pisnęła. Nauczycielka zorientowała się dopiero kiedy jedna dziewczyna zaczęła krzyczeć, ale zrobiła się akcja. Większość klasy umierała ze śmiechu. Pani kazała nam się ewakuować. Wybiegliśmy wszyscy na zewnątrz budynku. Całe szczęście, że klasa znajdowała się na dole i blisko drzwi. Nauczycielka zawiadomiła wszystkich o pożarze, który tak naprawdę nie był duży, ale potem...Na miejsce musiały przyjechać trzy wozy strażackie. To było niesamowite przeżycie! A plusem dzisiejszego dnia było to,że musieliśmy wracać do domów.
______________________________

Jeeej :* Jak miło, że pojawili się nowi czytelnicy ;) Dziękuję za komentarze :*. Cieszę się,że kogoś to jednak "wciągnęło " ^^. Mimo iż mam dobry humor (to z Waszej przyczyny :) ) Macie rozdział :*. Nie jest najlepszy :/, ale początki niestety takie bywają. Mam również nadzieję, że następny rozdział będzie dłuższy :) i pojawi się szybko w ramach rekompensaty za ten powyżej.
Z mojej strony to wszystko :) Czekam na Wasze opinię :* i do zobaczenia ;*.